środa, 7 grudnia 2016

Basic bibliography about history of badgers digs

I want to add in this post some titles of books and articles necessary for historian of working terriers breeding in their homeland.

1. Dr John Caius, Of Englishe Dogges: The Diuersities, the Names, the Natures, and the Properties, London 1576, translated into English by Abraham Fleming. The work was originally published in Latin in 1570 as Johannes Caius, De Canibus Britannicis.

2. Captain Jocelyn Lucas, The Sealyham Terrier, T.H.Crumbie Ltd, Halford Street, Leister UK 1922, Badger Digging, p. 69.

3. Ernest Leal, The Badger, Penguin Books Ltd New Naturalist Monograph series 1948, Chapter XII, Badger Sets and Life Underground, p. 146-148

4. Colonel E. D. Malcolm C. B. of Poltalloch, The West Higland White Terrier Cassell's New Book of the Dog, by Robert Leighton assisted by eminent authorities on the various breeds published by The Waverley Book Co Ltd vol. III, chapter XLI, p. 391.

Also published in 2015 as The Historical Function of Terriers by Jane Harvey in the ,,Official publication of the Terrier Club of America" 2015, issue 2, p. 36-37.

piątek, 9 września 2016

Zychowicz i Semka w ,,Do Rzeczy" piszą o bolszewikach

Jakiś czas temu, będąc na zakupach w sklepie, przeczytałem sierpniowy nr ,,Historia Do Rzeczy". Dwie gwiazdki prawicowej publicystyki starały się po raz kolejny zaprezentować jako niezwykli erudyci: Zychowicz i Semka. Ten pierwszy pisze o tym, ,,co by było gdyby" bolszewicy wygrali pod Warszawą (ma tak tandetne pióro, że szkoda na to słów). Nie zamierzam wnikać w jego wiedzę na temat wczesnych dziejów Republiki Weimarskiej, boć sam nie mam o tym szczególnego pojęcia (snuje oczywiście wizję nieuniknionego powstania NRD o 30 lat wcześniej). Zauważyłem jednak, iż nie zdaje on sobie sprawy, że w 1920 r. Tuchaczewski nie był żadnym marszałkiem! Wydawałoby się, że poziom jego niewiedzy poznałem już wystarczająco dobrze, a ten ciągle człowieka zaskakuje. Ktoś zarzuci mi tzw. czepialstwo, będzie to wszakże chybione. Jeżeli Zychowicz chce uchodzić za jakiegoś nowego St. Cata-Mackiewicza (któremu, mimo desperackich starań w postaci pozowania przed audytorium ludzi ograniczonych, mógłby co najwyżej literacko i faktograficznie czyścić buty) i bezczelnie wytykać poważnym historykom ,,kłamstwa", jego działalność publicystyczna powinna podlegać szczególnej uwadze. Podobne przykłady ignorancji przywoływanego autora można mnożyć w nieskończoność.

Obok niewiedzy, notorycznie występuje w twórczości tego człowieka prymitywny, nachalny bełkot agitacyjny, mający za zadanie zagłuszyć nieuctwo. I tak w owym artykuliku, począwszy od okładki nru, epatuje on, odwołującym się z góry do emocji, określeniem ,,zdrajcy" wobec członków Polrewkomu. Jakkolwiek, rzecz jasna, daleki jestem od sympatyzowania z postawami tych ludzi, nie napisałbym o nich prawie sto lat po wydarzeniach jako o ,,zdrajcach". Zwyczajnie... żaden z nich nie był nigdy wcześniej obywatelem państwa polskiego, a i w sferze etnicznej ciężko u większości z nich byłoby się tej polskości doszukiwać. Średnio inteligentnemu historykowi nie trzeba takich oczywistości tłumaczyć. Zychowicz jednak albo nie potrafi tak prostej kwestii pojąć, albo powoduje nim czysto instrumentalny stosunek do nauki historycznej. O to drugie bym go jednak szczególnie nie podejrzewał. On po prostu jest tępy, nie potrafi wzbić się na poziom wyższych kombinacji myślowych niż gimnazjalno-korwinistyczno-onetowe modne hasełka o ,,złych komunistach, bohaterskich żołnierzach wyklętych i genialnym sojuszu Polski z Hitlerem".

Semka objaśnia czytelnikom, jaki to bohater był z gen. Rudolfa Gajdy, myląc przy tym armię czarnogórską z serbską, co jest szczególnie śmieszne z uwagi na mikroskopijną liczebność sił zbrojnych Montenegro. Przez tekst korpulentnego, nudnego i flegmatycznego chadeka przeziera podziw dla czeskiego nacjonalisty. Niestety, Semka nie informuje np. czytelników o rozkazach, jakie ów kondotier wydawał swym podkomendnym w 1918 r. ws. postępowania z ewentualnymi strajkami syberyjskich robotników. Ot, taka wolnorynkowa rzetelność w wykonywaniu podjętej pracy: nic nie wiedzieć, otworzyć polskojęzyczną Wikipedię i przepisać. Wierszówka poszła!

Na marginesie. Tenże Semka w latach 90. wyreżyserował głupawy film pseudodokumentalny o Wandei, gdzie szeroko rozwodzono się nad tym jak to ówczesne francuskie władze państwowe ,,utorowały drogę późniejszym zbrodniom hitlerowskim". ,,Dzieło" TVP wyemitowała, a tłusty pan reżyser wziął za swą robotę pieniądze.

Co się tyczy reszty nru, poziom podobny.

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

W sierpniowej ,,Braci Łowieckiej"

Niniejszym informuję, że można jeszcze zakupić sierpniowy nr ,,Braci Łowieckiej". Zeszyt prezentuje się całkiem ciekawie. Zmieniono papier na mniej kosztowny, za to bardziej klimatyczny i umożliwiający dłuższą lekturę wieczorami przy żarówkach, tak że padające światło nie załamuje już tekstu wydrukowanego na świecących się kartkach.

Opublikowano dwie notki mojego autorstwa. Pierwsza poświęcona jest głosom badaczy z trzeciej co do wielkości w Europie instytucji naukowej, udowadniającym konieczność intensywnego trzebienia zdziczałych i wałęsających się kotów. Żywię nadzieję, że ów przekład głosu amerykańskich i hiszpańskich fachowców w dziedzinie ochrony przyrody, pośrednio wpłynie na podjęcie zdecydowanych kroków formalnych przez polskie środowisko łowieckie na rzecz usankcjonowania trzebienia kotów w naszych lasach i łąkach. A że problem jest palący, niech świadczy fakt, iż z tytułu, bezdyskusyjnie słusznego, odstrzelenia sierściucha w odległości 500 m od gospodarstwa, jeden z naszych myśliwych otarł się wręcz o więzienie! Tak być nie może, gdyż w przeciwnym razie damy się zakrzyczeć tzw. opinii publicznej i jej ekologistycznym prowodyrom, jak to się już stało w Anglii. Co do potrzeby tępienia kotów, panuje w świecie naukowy consensus, a tymczasem my po upadku PRL (jeszcze jedno dobrodziejstwo transformacji ustrojowej!) musimy się oglądać na to, co na ten temat ma do powiedzenia statystyczny zdegenerowany mieszczuch, którego jedynym ,,argumentem" jest fakt, że ,,lubi słodkie futrzaki".

Druga wiadomość charakteryzuje stosunek znaczniejszych kandydatów na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych wobec łowiectwa. Treść jest wprawdzie zdezaktualizowana o tyle, że senator Sanders już z wyścigu do Białego Domu odpadł, tym niemniej zapoznanie się i z jego poglądami może być ciekawe (przykład tego, że i esdek, byle starszej daty, może budować swą osobowość polityczną bez krzykliwego ekologizmu).

niedziela, 21 sierpnia 2016

The oldest Polish hunter in 1965

I digitizes one of the photographs from my private hunting archive (more photos realted with theme of our history of hunting I added on my fb profile) On this picture you can see a title of interviev with the oldest Polish active hunter and breeder of working foxterriers, which still lived in 1965th. He was born soon after January Uprising in province Nowogródczyzna (unfortunatelly, currently in Belarus). Story of his life should be a good motive for many adventure films. In interviev he briefly described his long outdoor life, for example hunting on braun bears and Polish bisons near Orsza, shoot mooses in Finland (where he was outcasted by czarist regime), chassing of selenga antilope, hares and giant bustards (now extinct) with Polish greyhounds in steppes near Żytomierz (unfortunetly, currently in Ukraine), badgers digging and hunting on martens with wirehaired foxterriers in wilderness – all on the background of memoriable historical events: service in czarist infantry shortly after war with Turkey in 1877-1878, both world wars (he survived 3 years just as old grandfather in German concentration camp!) and in the end – era of communism, when he as more than 90 years old person had to sell his carabine and hunted with old lent shotgun in bad condition. This part of our history is still uknown. In free time I will look for next information about this unusual personage. As first step, I want to viev obituary notices posted in Łowiec Polski during second half on 60s and begining of 70s. Mayby I also will be able to contact with his grandsons, mayby they have some family souvenirs or memories about him.

sobota, 20 sierpnia 2016

Elukubracje prestensjonalnego ignoranta, czyli pojęcie autora książki ,,Pak Piłusdski – Lenin" o wojnie domowej w Rosji i tematach przyległych

Do upublicznienia tego materiału ostatecznie skłoniły mnie liczne opinie na lubimyczytać.pl, gdzie m.in. możemy się zapoznać z takimi oto laurkami wobec Zychowicza: Ja odebrałam całość jako historyczne objawienie, mimo iż wcześniej wiele razy zetknęłam się z wyłożoną przez Zychowicza teorią. Nikt jednak nie wprowadził mnie w nią tak szczegółowo i przekonująco (nawet mój osobisty mąż - historyk). Sam autor zdradza wszelkie objawy wprost pławienia się w tej atmosferze ignoranckich zachwytów nad nim, a i nie podoba mi się, że taki kompletny nieuk na napisaniu kolejnej nieuczciwej i społecznie szkodliwej książeczki zarabia w obecnym systemie, uwzględniając realia branży, krocie, podczas gdy setki uczciwych polskich historyków z prawdziwego zdarzenia, które coś do historiografii wnoszą, do swego, często wieloletniego trudu, muszą jeszcze samemu dopłacać, a finalnie, poza wąskim gronem, i tak nikt ich nie doceni ani nie zapamięta. Tymczasem Zychowicz kreuje się na erudytę, przybiera inteligentne pozy, pokazuje jaki to nie jest kontrowersyjny i łamiący stereotypy i słucha umizgów swoich prawicowych uczniów, co to wierzą w każdą dowolną bzdurę, jaką im się zapakuje w pudełku ,,red is bad". Takie są przyczyny, dla których postanowiłem zmarnować wiele godzin na przeczytanie, a następnie wypunktowanie szeregu absurdalnych bzdur, manipulacji i zwyczajnych ograniczeń intelektualnych, jakie stały się udziałem modnego salonowego beztalencia, drobnego cwaniaczka i kompletnego ignoranta, zdolnego do co najwyżej ,,uczonych" dyskusji z innymi publicystami podobnej miary i proweniencji ideologicznej, sprowadzającymi się zwykle do wypowiadania popularnych idiotyzmów typu: skoro Hitlerowi pod Moskwą zabrakło tylko jednej lub dwóch dywizji, to gdyby było tam z nim Wojsko Polskie, wtedy uniknęlibyśmy ,,całego koszmaru" PRL albo przypominania najczęściej urojonych zbrodni wszystkich tych, których w swym nieuctwie napuszeni panowie Ziemkiewicze, Zychowicze i inni Cenckiewicze uznają za komunistów i z lubością równają ich z nazizmem. Zobaczmy więc jak wygląda cała ,,wiedza" i ,,przenikliwość" jednego z nich, obdarta z pysznej maski.

Elukubracje pretensjonlanego ignoranata, czyli pojęcie autora książki ,,Pakt Piłsudski – Lenin" na temat rosyjskiej wojny domowej



PS W artykule zrezygnowałem z szeregu przypisów, by – i tak już obszernego tekstu – nie wzdąć do jeszcze większych rozmiarów.

Tematyka ,,Zapisków"

Drodzy Czytelnicy! 
Niniejsza witryna związana jest z historycznymi, luźnym zainteresowaniami badawczymi autora, tj. armią carską począwszy od reform Milutina, rosyjską wojną domową, służbą wojenspeców w RKKA, ekspedycjom kolonialnym II połowy wieku XIX, wojskom II Cesarstwa i III Republiki Francuskiej, kawalerii II połowy XIX i pierwszej XX stulecia oraz polskiej teorii militarnej w okresie wielkiej emigracji. Prócz tego, autor zajmuje się jeszcze dziejami łowiectwa. Obszary te są na tyle rozległe, iż niepodobna zalać wszystkiego atramentem, a poza tym zaliczam się do radykalnych przeciwników nieograniczonego rozwoju internetu, w związku z czym nie widzę potrzeby zamieszczania na tej stronie wszystkiego, co napisałem, dopiero chciałbym napisać bądź też całości materiałów, do jakich dotarłem. Niewątpliwie dostrzegam wszakże zasadność sygnalizowania swoich zapisków czytelnikom, by nie zgniły one w szufladzie biurka lub by słuch o nich nie dotarł do zainteresowanych, do czego będzie głównie służyła ta strona. Słowem, znajdą się tu rozmaite wyimki z nieznanych kart dziejów, jakie mnie zaciekawiły.  W miejscu tym obejrzeć będzie można również materiały z pewnych względów niekwalifikujące się do publikowania w innej formie: różne recenzje czy rzadkie zdjęcia z mojego archiwum. Mimo wszystko, nie zamierzam jakoś szczególnie stronić tu też od polityki.

Jako hodowca terierów myśliwskich, czasem także będę dodawał materiały fotograficzne z polowań. 

Część notek ukaże się w języku angielskim, ponieważ takie są wymogi epoki. Zbyt częstej aktywności nie przewiduję ze względu na niedostatek wolnego czasu.

Przy końcu niniejszego wstępu wyrażam nadzieję, że Zapiski spotkają się z żywym odbiorem zainteresowanych.